psycholog dziecięcy, pomoc okołoporodowa, rodzicielstwo, chustonoszenie

Rodzic jest ważny

Rodzic jest ważny

Kiedy w rodzinie pojawia się dziecko, cała uwaga bliskich skupia się na tym najmniejszym człowieku. Jest to w dużej mierze zrozumiałe – mała, bezbronna Kruszyna chwyta za serce, staje się obiektem miłości, zainteresowania i troski. Nikt nie ma wątpliwości, że dziecko jest bardzo ważne. A rodzic? Czy rodzic jest ważny?

Ta konsultacja miała miejsce już kilka miesięcy temu. Zapadła mi głęboko w pamięć. Mimo że minęło już dużo czasu, wciąż wspominam ją z dużym wzruszeniem.

Mama uczyła się wiązać w chuście swojego 2-miesięcznego synka. Mniej więcej w połowie nauki odwiedziła nas babcia malucha. Dzień chylił się powoli ku końcowi. Dziecko, jak to często bywa o tej porze dnia u małych niemowląt, robiło się rozdrażnione i niecierpliwe. W pewnym momencie dopadł je nieukojony płacz. Mama próbowała swoimi sposobami uspokoić synka, ale płacz nie ustawał. W pewnym momencie zasmucona babcia powiedziała:

– Biedny Franio… Biedna Asia!*

Po chwili dodała:

– Biedna… Widzę, jak się martwi, a nie bardzo już wie, co robić… Tak bardzo chciałabym jej pomóc, a nie umiem…

Zatkało mnie. Miałam ochotę wyściskać tę babcię! Dostrzegła, że emocje dziecka to jedno, a emocje rodzica – drugie, i że to nie jest tak, że dziecko jest ważne, a rodzic nie. Jeśli dziecko zanosi się płaczem, a rodzic pozostaje wobec niego bezsilny, często czuje się w rozsypce. Jako mama dwójki dzieci, z których każde bardzo dużo płakało w okresie niemowlęcym, wiem, jak trudne to są emocje i jak ciężko jest zachować dystans, gdy długotrwały płacz dziecka wwierca się we wszystkie zmysły.

Bardzo polecam książkę Sheili Kitzinger „Płaczące niemowlę”, w której autorka opisuje problemy i emocje, z którymi borykają się rodzice, a przede wszystkim matki, których dzieci płaczą po kilka godzin dziennie (6 i więcej). Pisze:

„Spośród ankietowanych przeze mnie kobiet 38% przebywało zwykle sam na sam z dzieckiem przez 8-12 godzin dziennie. Kolejne 34% kobiet spędzało 4-8 godzin każdego dnia jedynie w towarzystwie własnego dziecka. […] Kobiety te ze wszystkim musiały radzić sobie same, nie mając w pobliżu nikogo, z kim mogłyby dzielić trud i odpowiedzialność. Każdą chwilę spędzały na próbach uciszenia wciąż rozbrzmiewającego wokół płaczu.”

„Na depresję skarżyło się aż 80% kobiet, których dzieci dużo płakały, i jedynie 33% matek dzieci mniej płaczliwych.”

Rodzic jest ważny Tymczasem otoczenie, w którym żyją młodzi rodzice, często prezentuje postawę, w której nie ma miejsca na empatię w stosunku do rodziców – są jedynie oczekiwania, by podołali oraz by zrobili COŚ, aby dziecko w końcu przestało płakać, bo to ono jest tu ważne. Szczególnie duża presja spoczywa na matkach.

Rodzice powinni zaspokajać potrzeby dziecka, a przynajmniej próbować. Nikt tego nie kwestionuje. Rodzice dbają o dziecko, a kto zadba o rodziców?

Czy wiecie, jak kiedyś kobiety świętowały narodziny dziecka? Pisze o tym Anita Diamant w książce „Czerwony namiot”:

„Po urodzeniu chłopca matki odpoczywały od jednego księżyca do następnego, jednak narodziny tej, która sama potem miała rodzić, wymagały dłuższego okresu rozłączenia ze światem mężczyzn. […] Ten drugi miesiąc był taki rozkoszny – powiedziała mi matka – Moje siostry traktowały nas obie jak czyjeś królowe. Nie zostawiano cię samej nawet na moment. Zawsze znajdowały się jakieś ramiona chętne cię nosić, tulić, obejmować.”

Kobiety na co dzień niewątpliwie ciężko pracowały i nie oszczędzały się, ale wobec takich wydarzeń jak narodziny dziecka, czy nawet miesiączka, nie pozostawano obojętnym. Kobiety-matki nigdy nie były same. Matka i dziecko cieszyli się ze strony najbliższych równie dużą uwagą oraz troską o zdrowie i samopoczucie.

Jak jest dzisiaj?

W okresie ciąży kobieta zwykle jest obiektem troski rodziny. W końcu pod jej sercem rośnie Skarb. Co się natomiast dzieje po porodzie? Ci sami ludzie, którzy z taką miłością odnosili się do przyszłej mamy, teraz głównie pochylają się nad kołyską dziecka. Personel medyczny w szpitalu również daje kobiecie znać, że to nie ona jest tu ważna. Nieważne, jaki poród – byle dziecko urodziło się zdrowe. Nieważne, jak szybko po porodzie mama odzyskuje siły i w jakiej formie psychicznej się znajduje – byle poprawnie opiekowała się dzieckiem. Połóg? Jaki połóg? Jak najszybciej na nogi i ogarniać, ogarniać rzeczywistość. Prać, prasować, gotować 2-daniowy obiad, spać na stojąco.

Co potem?

Czy macie znajomych lub członków rodziny, którzy dzwoniąc do Was pytają jedynie o to, co słychać u dzieci? 🙂 Kiedyś pytali, co słychać u Was, ale to było jeszcze przed pojawieniem się dzieci – teraz zdaje się to być mniej istotne 😉

Jeśli dziecko świętuje urodziny, najczęściej składa się życzenia jedynie dziecku, prawda? Moim zdaniem to jest święto całej rodziny 🙂 Obchodzimy rocznicę narodzin dziecka oraz narodzin nowych osób – mamy, taty, siostry, brata. Minął rok, dwa lata, trzy itd. od momentu, w którym staliśmy się rodziną. Każdego roku w dniu urodzin naszych dzieci wspominam dni, kiedy się rodziły. Odtwarzam w głowie zdarzenia, które miały miejsce. Celebruję te niezapomniane chwile. Mam nadzieję, że zostaną ze mną na zawsze.

Tak często zapomina się o tym, że rodzice nie są robotami pozbawionymi uczuć… Że mają swoje potrzeby, emocje, możliwości i ograniczenia, mocne i słabe strony. Bywają silni, ale bywają też słabi. Są LUDŹMI i nie zmienił tego nawet tak doniosły fakt, jak ten, że w ich życiu pojawiło się dziecko.

 

* Imiona zostały zmienione.
Follow my blog with Bloglovin


Related Posts

Pomyśl o sobie dobrze

Pomyśl o sobie dobrze

„Wiesz, ja czasami mam naprawdę dość. Chciałabym wyjść i nie wrócić.” – patrzysz na mnie niepewnie, jakbyś bała się, że Cię ocenię. „Nie mogę go już słuchać, on non stop płacze.” – wyrywa Ci się mimochodem i widzę, że trudno jest Ci z tym, że […]

Jestem mamą i pracuję w domu

Jestem mamą i pracuję w domu

Jeszcze nie przebrzmiały pierwszowrześniowe posty blogowe o debiutujących uczniach i przedszkolakach. Jeszcze przewijają się newsy o brakujących podręcznikach oraz przepełnionych szkołach. Znajomi dzielą się między sobą relacjami z przebiegu adaptacji ich dzieci w nowych placówkach, a ja wciąż nie mogę wyjść ze zdumienia, że oto, […]